niedziela, 30 października 2011

NAJWIĘKSZY TRIUMF POLSKIEGO ORĘŻA WCIĄŻ PRZEMILCZANY W PODRĘCZNIKACH HISTORII - 400 ROCZNICA


KORZYSTAM Z GOTOWYCH PUBLIKACJI, KTÓRE WYCZERPUJĄCO OPISUJĄ TO WYDARZENIE. 
Obrazek

 Hołd Ruski. Największy triumf Rzeczypospolitej
Józef Szaniawski
Dokładnie 400 lat temu – 29 października 1611 r. na Zamku Królewskim w Warszawie miał 
miejsce hołd ruski – największy triumf w całych dziejach Polski. Ze względu na okoliczności 
tego epokowego wydarzenia hołd ruski został wymazany całkowicie z naszej historii
 jeszcze przez cenzurę carską w XIX wieku, a komunistyczna cenzura PRL podtrzymała tamten 
rosyjski zapis. Hołd ruski i data 29 października 1611 r. nie istnieją nie tylko w podręcznikach, 
encyklopediach, książkach, ale zostały wymazane celowo ze świadomości i pamięci narodowej 
Polaków. To najdłużej istniejąca biała plama dziejów Polski, nadal skutecznie utrzymywana 
przez agenturę rosyjską w Polsce, historyków złej woli oraz przez polityczną poprawność!

Hołd ruski

29 października 1611 r. wielki wódz i mąż stanu hetman Stanisław Żółkiewski, zdobywca Moskwy, 
przywiódł do Warszawy wziętych do niewoli wrogów Polski. Byli to car Rosji Wasyl IV, jego żona
 caryca Katarzyna, dowódca armii rosyjskiej – wielki kniaź Dymitr oraz następca moskiewskiego 
tronu wielki książę Iwan. U wylotu Krakowskiego Przedmieścia na plac Zamkowy został z rozkazu 
króla wybudowany łuk triumfalny. Na ulicę wyległy tysiące warszawiaków i gości przyjezdnych 
z całej Polski, aby z bliska obejrzeć wziętego do polskiej niewoli Wasyla IV, który sam siebie
 tytułował – car i samowładca całej Rosji. Pod łukiem triumfalnym przejechał najpierw zwycięski
 wódz i hetman Stanisław Żółkiewski, za nim inni dowódcy wojska polskiego, zwycięscy żołnierze,
 a na końcu car i jeńcy rosyjscy. W konwoju i pod eskortą polskich dragonów przez Krakowskie 
Przedmieście zostali doprowadzeni na Zamek Królewski, gdzie na uroczystej sesji zebrał się 
wspólnie Sejm i Senat Rzeczypospolitej. Obecni byli wszyscy posłowie i senatorowie,
 a także większość biskupów i wojewodów oraz najważniejsi politycy i dowódcy wojskowi.
 Na tronie zasiadł król w asyście prymasa Polski i kanclerza wielkiego koronnego. Jednak
 najważniejszą osobą był wybitny mąż stanu, wódz i polityk Stanisław Żółkiewski, wtedy
hetman polny koronny. To on właśnie doprowadził rosyjskich jeńców przed majestat
Rzeczypospolitej i osobiście ich prezentował na środku Sali Senatorskiej Zamku. 
Żółkiewski w mądrym, pięknym i niezwykle ludzkim przemówieniu polecił jeńców łaskawości 
zwycięskiej Rzeczypospolitej, prosił, aby okazać im miłosierdzie. Miało to szczególne 
znaczenie w kontekście tego, że sam Wasyl IV był przekonany, iż oddany zostanie 
pod topór kata, tak jak było to w tradycji politycznej i zwyczaju w Moskwie!
Przemawiając w imieniu króla, podkanclerz Feliks Kryski przypomniał, że to Rosjanie 
napadli na Polskę pierwsi, wykorzystując wewnętrzne konflikty w Rzeczypospolitej, 
tzw. rokosz: „Bywało siła triumfów, bywało za pradziadów naszych siła zwycięstw (…) 
ale hospodara moskiewskiego tu stawić, gubernatora ziemi wszystkiej przyprowadzić, 
głowę i rząd państwa moskiewskiego tego panu swemu i Ojczyźnie oddawać, to dopiero dziwy, 
nowina, męstwo rycerstwa (…) sama sława!”.
Nastąpił moment kulminacyjny – oczekiwany przez wszystkich hołd ruski. Car Rosji schylił się nisko 
do samej ziemi, tak że musiał prawą dłonią dotknąć podłogi, i sam pocałował środek własnej dłoni.
 Następnie Wasyl IV złożył przysięgę i ukorzył się przed majestatem Rzeczypospolitej, uznał się 
za pokonanego i obiecał, że Rosja nigdy już więcej na Polskę nie napadnie. Dopiero po tej 
ceremonii król Polski Zygmunt III Waza podał klęczącemu przed nim rosyjskiemu carowi rękę 
do pocałowania. Z kolei wielki kniaź Dymitr, dowódca pobitej przez wojsko polskie pod Kłuszynem 
armii rosyjskiej, upadł na twarz i uderzył czołem przed polskim królem i Rzecząpospolitą, 
a następnie złożył taką samą przysięgę jak car. Wielki kniaź Iwan też upadł na twarz i trzy 
razy bił czołem o posadzkę Zamku Królewskiego, po czym złożył przysięgę, a na koniec rozpłakał 
się na oczach wszystkich obecnych. W trakcie całej ceremonii hołdu na podłodze przed zwycięskim 
hetmanem, królem i obecnymi dostojnikami Rzeczypospolitej leżały zdobyte na Kremlu rosyjskie 
sztandary, w tym najważniejszy – carski, ze złowieszczym czarnym dwugłowym orłem.
Ceremonia hołdu ruskiego zakończyła się uroczystą Mszą św. w sąsiadującym z zamkiem kościele 
św. Jana (obecnie bazylika archikatedralna), zwanym wówczas kościołem Rzeczypospolitej.
Natychmiast po zakończeniu ceremonii hołdowniczych w stolicy Polski car Wasyl IV, i pozostali 
jeńcy, potraktowani z szacunkiem, zostali przewiezieni do zamku w Gostyninie k. Płocka. Już wkrótce, 
w 1612 r., wszyscy zostali w tajemniczych okolicznościach zamordowani przez rosyjską agenturę 
działającą w Polsce. Kamaryla moskiewskich bojarów, rządząca na Kremlu, pozbyła się władcy Rosji, 
który był w rękach Polaków. W ten sposób mogła ona wpływać na politykę Kremla. Poza tym 
dopóki Wasyl IV żył, bojarzy nie mogli wybrać nowego cara. Dlatego poszlaki wskazują, 
że jednym z inicjatorów zgładzenia Wasyla IV był założyciel nowej carskiej dynastii Michaił Romanow,
 od 1613 r. rządzący na Kremlu.
Cały artykuł można przeczytać w „Niedzieli” nr 44/2011

poniedziałek, 17 października 2011

KRUCJATA



Biskupi polscy już od dłuższego czasu wzywają wiernych do krucjaty modlitewnej w intencji naszej Ojczyzny. Polska i Kościół w naszej ojczyźnie dali naszemu narodowi tylu wielkich Polaków, córek i synów, z których jesteśmy dumni. Wspomnieć tu można chociaż z ostatnich dziesięcioleci:
bł. Jan Paweł Wielki, Stefan kardynał Wyszyński Prymas Tysiąclecia, bł. Ks. Jerzy Popiełuszko i wielu innych znanych i nie znanych Polaków.
Myślę, że apel naszych Pasterzy ma mocne podstawy. Wystarczy spojrzeć na zagrożenia duchowe, moralne, ekonomiczne i związane z fałszywym uprawianiem polityki. I nie chcę tu, wskazywać nikogo, nie chcę z nikim polemizować. Nie taki jest zamiar tego wpisu. Chcę, za naszymi Pasterzami wołać, że czas już chwycić za Różańce i zacząć walczyć o Polskę.
Przypominając sobie wielkich Polaków ostatnich dziesięcioleci, należy sięgnąć pamięcią w głąb historii Polski. Znajdziemy tam wiele przykładów prawdziwego patriotyzmu, aż do złożenia ofiary krwi za umiłowaną Ojczyznę naszą.
Stojąc w przededniu, już za niespełna miesiąc, kolejnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. każdy z nas powinien zadać sobie pytanie. Co zrobiłem dobrego dla Polski? Co jeszcze mógłbym zrobić?
W jaki sposób pomóc ojczyźnie i zarazem sobie samemu? Tak, by każdemu z nas żyło się dobrze, by najwyższe wartości były w należytym poszanowaniu i by nikt nie stawiał się wyżej swego Pana i Stwórcy, który z miłości do swego stworzenia ofiarował swego Syna, abyśmy mieli życie wieczne.
Proszę i wzywam wszystkich czytelników tego bloga do podjęcia krucjaty modlitewnej na różańcu. Myślę, że dobrą formą będzie również Koronka do Bożego Miłosierdzia lub codzienne czytanie i rozważanie Pisma św. jak również czynienie pokuty, post, jałmużna i spełnianie innych dobrych uczynków w intencji naszej Ojczyzny. Każdy akt strzelisty w tej intencji będzie dobrem dla wspólnego dobra jakim jest Polska. Podjęcie już jednego zobowiązania będzie naszym wkładem dla Polski.
Podjęcie zobowiązania niech będzie długofalową troską nie tylko o dziś, ale również o jutro, które pozostawimy naszym dzieciom i wnukom.


 

Z Różańcem św. w dłoni
Odrodzić Polskę chcę.
Modlitwy pełne woni
Co dzień zanosić chcę.
By Polska ocalała
I Bogu chwałę dała.

Z Maryją , z Maryją
Za Panem kroczyć chcę.

Z polskimi dziś świętymi
Do nieba wznieśmy głos.
O Jezu wstrzymaj rękę
By nas nie sięgnął cios.
By krzyż Twój był w szacunku
kotwicą nam ratunku

Maryjo, Maryjo
Za nami wstaw się dziś.

Z różańcem świętym w dłoni
ojczyznę bronić chcę.
Modlitwy pełne troski
Królowej Polski ślę.
By Polska powstawała
duchowo odradzała.

Maryjo, Maryjo
Maryjo pomóż nam.

Z prawego boku bloga zamieszczam ankietę. Proszę w niej zaznaczyć właściwą odpowieź.

niedziela, 9 października 2011

ANIOŁOWIE.

Wieczorem w  jakiś dziwny sposób nawiedziły mnie myśli o Aniołach. Może to sami Aniołowie je sprowokowali. Kilka dni temu w liturgii Kościoła wspominaliśmy 29 IX - Archaniołów: Michała, Gabriela i Rafała oraz 2 X - Aniołów Stróżów. Przy tej okazji przypomniało mi się również, że kilka lat temu napisałem kilka wierszy o aniołach i wolontariuszach, którzy są ziemskimi aniołami. Poniżej zamieszczam tych kilka wiersz z prośbą o wyrozumiałość. Nie jestem żadnym poetą. Są to tylko nieudolne próby pisania. Powstały one w czerwcu 2007 r. z okazji Chojnickiego Aniołowa. Umieszczam również kilka "grafik" z internetu, by choć te zachwyciły odwiedzających bloga.
Anioł to mój ochroniarz
W mundurze z białych piór.
On strzeże mojej duszy
Nie domów i biur.
On zawsze przy mnie stoi
I nigdy nie ustaje.
Bo moja dusza słaba
Upadać nie przestaje.
Aniele Ochroniarzu
Pomagaj w życiu mym.
Bym kochał Pana Boga
I dobrym dzieckiem był.
Gdy skończy się żywota
Na ziemi mego dzień.
Zaprowadź mnie do nieba 
Gdzie czeka Boski Syn.

                                                                               

Poznałem ich wielu
Michała - generała
Zwycięskiego archanioła.
Gabriela - zwiastuna
Co Matce przyniósł radość.
Rafała - podróżnika
Tobiasza wiódł drogami.
Stróża - ochroniarza
On wciąż pilnuje mnie.
Serafina - wielbiącego
Przed Bogiem stojącego.
Cherubina - ślicznego
Chwałę Bożą głoszącego.
Trony, Panowania i Moce
Zwierzchności i Władze.
Jeśli zaufam im szczerze
Dusza ma do Boga pobierze
By tam z aniołami
Pięknymi głosami
Obwieszczać chwałę Boga.




Czy można być aniołem
Takim zwykłym?
Od niesienia dobrego słowa
Od pomocy w siadaniu na łóżku
Od czynności przykrych - koniecznych
Od wysłuchiwania skarg i uwag
Od czytania Biblii i Mickiewicza
Od ukłuć igłą z lekiem
Od zakupów i palenia w piecu
Od sprzątania i gotowania
Aniołem od wszystkiego
Co innych brzydzi
Co innych odpycha
                                                                                    Co innych drażni
                                                                                    Co innych bulwersuje
                                                                                    Czy można być aniołem?
                                                                                    Aniołem zwykłym codziennym?
                                                                                    Można!
                                                                                    Aniołem o imieniu - Wolontariusz!




Ze złotymi pióry, albo i nie
Ze skrzydłami gotowymi do lotu
Na znak potrzeby, jak błysk pioruna
Uderzają i porażają miłością
Anielski piorun daje siłę
Podnosi z rozpaczy
Daje nadzieję, przywraca wiarę
Uzdrawia duszę, niszczy grawitację
By wznieść się na wyżyny
Do Boga samego.








Znam różnych aniołów                                                      W bólu, cierpieniu i smutku
Takich ze stetoskopem w ustach                                       Pogrążony w samotności rozpaczy
Ze strzykawką i kroplówką                                               Stojący nad kresem życia
Znam takich aniołów                                                         Nieruchomo
Co śpieszą do drugiego                                                     By cierpienie
Co potrafią zorganizować                                                  Nie ostrzyło rysów twarzy
Co potrafią dawać                                                            Tak pogrążony w niemyśli
Co chcą słuchać                                                                Ujrzałem skrzydła anioła
Znam takich aniołów                                                          Rozpostarte bez kresu
Co modlą się za innych                                                       Nad głębią mej samotności
Co Bogu służą i ludziom                                                     I ta twarz anioła
Są takich tysiące                                                                Z łagodnym uśmiechem
Pełno ich wokół                                                                 Delikatnie znieczuliła cierpienie
Chrystus o nich powiedział                                                 Minęło wszystko w zachwycie spotkania
Daliście Mi jeść i pić                                                          Bez słów mówiły
Przyodzialiście mnie                                                           Serdecznej miłości szepty
W podróży nie byłem bezdomny                                        Nie wiem co?
W więzieniu smutny                                                           Ale wiem
W cierpieniu samotny                                                        Że u kresu zacząłem żyć.
Przy śmierci opuszczony
To anioły miłości i oddania
To anioły które znam.


Czy królowie modlą się do Tronów?                                  Dzięki Ci Boże, że z otchłani nicości
Prezydenci do Panowań?                                                   Powołałeś do bytu anioły
Premierzy do Władz?                                                         To nic, że niektóre z nich
Generałowie do Mocy?                                                      Odwróciły się od Ciebie
Dyrektorzy do Zwierzchności?                                            Te, które pozostały służą Tobie
Wstyd, niewiara czy pycha?                                               I dzięki Twej woli, nam ludziom
Nie dopuszcza tej zażyłości.                                               Często, gdy słyszymy o aniołach
To tylko serce małe, niewinne                                             Dziwnie się uśmiechamy,
Dziecka przed spoczynkiem                                                Że to mowy dla dzieci
Składa rączki malutkie                                                        Jednak, to co im zawdzięczamy
I modli się przez chwilę                                                       Przekracza nasze wyobrażenia
Aniele Boży Stróżu mój                                                      Jezu zanieś naszą wdzięczność
Ty stój, bądź pomocny                                                       Za aniołów swemu Ojcu niebieskiemu
Broń i prowadź do żywota. Amen.


Wszedł usiadł przy łóżku
Wyciągnął swe dłonie
Zanurzyłem w nie siebie
Trwaliśmy tak długo
W milczeniu
Przyjaźni
Przedziwnej radości
Bez słów i gestów
Przenikała nas miłość Boga
Było to trwanie
Ja i On
On i ja.

niedziela, 2 października 2011

Zapada noc.

Po pogodnej, ciepłej, jesiennej niedzieli, gdy słońce zdejmuje z nieba ostatnie promienie w Czartołomiu zapada noc.
Zachwyca kolor nieba i mgła otulająca mokradła nad Strugą Jarcewską.
Wszystko dookoła okrywa czerń nocy, która rozświetla gwiazdy nad naszymi głowami.
Sierp księżyca rzuca blady promień światła i biegnie za zachodzącym słońcem.
Poetyka zawarta jest tu w obrazach, które wprawne pióro potrafi namalować słowem.



POECI do dzieła.

Życzę wszystkim dobrej nocy i samych pogodnych wieczorów łącznie z wieczorem życia.
DOBRANOC>